Po opuszczeniu portu pierwszą atrakcją, która wyłania się na horyzoncie jest tajemniczy Kandelabr. Niektórzy twierdzą, że przypomina kaktusa, popularnej rośliny w tym rejonie. Inni uważają, że pełnił rolę przyrządu sejsmologicznego, a inni Po odkryciu go, konkwistadorzy łudzili się, że wskazuje ukryty skarb, co wydaje się zabawną teorią biorąc pod uwagę jego rozmiary (200x80 m). Bardziej prawdopodobną teorią jego przeznaczenia jest, że służył jako element obserwacji astronomicznych.
Park Krajobrazowy Paracas to najważniejszy rezerwat ptactwa i zwierząt morskich w kraju. Na Ballestas występują kormorany, flamingi, głuptaki, pelikany oraz mnóstwo małych pingwinów Humboldta. Główną atrakcją są jednak najwięksi rezydenci czyli lwy morskie oraz wygrzewające się w słońcu foki.
Ciekawostką jest to, że raz do roku do wysp podpływają statki, na które zbiera się guano, bogate w azot i fosfor. Pierwsze hiszpańskie statki pokłady guano sięgały 30 metrów. Obecnie, na skutek używania nawozów sztucznych wydobywa się go dużo mniej, jednak ze względu na swoje ekologiczne pochodzenie należy do tych najwartościowszych.
Zadowoleni z morskiej wyprawy pozostaliśmy w tym klimacie i poszliśmy spróbować podobno najlepszego ceviche w mieście. To jedno z narodowych dań składająca się z owoców morza podanych na zimno z sokiem ze świeżo wyciskanej limonki i cebuli. Jeżeli ktoś gustuje w ośmiornicach, małżach, ślimakach morskich w dodatku, co podkreślę podanych na zimno, to polecamy.
Po obiedzie wróciliśmy do hostelu na popołudniowy relaks. Tego dnia czeka nas jeszcze wyjazd do Arequipy. Niestety jedyny Cruz del sur bezpośrednio do Arequipy odjeżdża w południe, ale za to jest do pobliskiego Ica o godz. 17:00, a z Ica o 21:00 jedzie właśnie na południe. W Ica mieliśmy czas jedynie na kolację w restauracji naprzeciwko dworca autobusowego. Posileni 1/4 pollo z frytkami przykryliśmy się kocem w wygodnym autokarowym fotelu i w śnie opuściliśmy wybrzeże Peru.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz